sobota, 28 marca 2015

Ślepe Wyspy (Islas Cíes) - nieznany cud Galicji


      Gdy zapytacie przeciętnego Kowalskiego o Galicję, prawdopodobnie odpowie wam, że była to prowincja austriacka utworzona na terytorium Polski po I rozbiorze. No i będzie miał rację, ale jest też inna, druga Galicja, wspólnota autonomiczna w Hiszpanii, obszar znajdujący się w zachodnio - północnej części Półwyspu Iberyjskiego. Ten wspaniały region z tradycjami celto-iberyjskimi ma wiele do zaoferowania. Oprócz wspaniałej kuchni, pełnej owoców morza, szlaku św. Jakuba (Camino de Santiago) - jednego z najsłynniejszych szlaków pielgrzymkowych na świecie, klasztoru Santiago de Compostela i obfitej zieleni, Galicja ma również inny skarb. Są nim mało znane (całe szczęście) Ślepe Wyspy (Islas Cíes), które są rajem dla miłośników rzadkich gatunków ptaków, natury i czystych, pustych plaż. Wyspy te, leżą na terenie Parku Narodowego Atlantyckich Wysp Galicji, przez co oczywiście są niezamieszkałe. 

Aby dostać się do tego raju na ziemi, nie mając swojego jachtu ;) możemy skorzystać ze statku, który wyrusza między innymi z miejscowości Vigo, znajdującej się jakieś 15 km od wysp. Pamiętajcie tylko, że wyspy nie są czynne przez cały rok, statki kursują tylko w sezonie od maja do października oraz w Święta Wielkanocne. Bilety na statek można kupić na stronie przewoźników np. TU lub TUTAJ. Tylko uważajcie, aby nie zrobić takiego numeru, jak ja z koleżanką. Kupiłyśmy bilety na konkretny dzień i godzinę, wydrukowałyśmy, ale w pośpiechu nie zauważyłyśmy, że te wydrukowane bilety należy jeszcze wymienić na inne bilety w porcie. Byłyśmy pierwsze w kolejce, żeby odpłynąć i wyobraźcie sobie nasze miny jak pani powiedziała nam, że nie może nas wpuścić na pokład, bo to nie te bilety, że potrzebujemy je wymienić na oryginalne. Całe szczęście, że miałyśmy jeszcze chwilę czasu na pobiegnięcie do budynku po ich wymianę. Uprzejmi Hiszpanie wpuścili nas do kasy poza kolejką i trafiłyśmy na statek jako ostatnie, 30 sekund przed odpłynięciem. Zdyszane i zmęczone wtarabaniłyśmy się na pokład, wszystkie miejsca na zewnątrz pokładu były już zajęte, ale my i tak byłyśmy zadowolone, że w ogóle płyniemy.
























Na  statku plakaty informowały nas, że będziemy znajdować się na terenie parku narodowego, w związku z tym obowiązują tam pewne ograniczenia. Po pierwsze, każdy z nas dostał plastikowy worek na śmieci, który trzeba zabrać ze sobą z powrotem. Na wyspie bowiem nie ma koszy na śmieci, a czystość musi być zachowana. Uprzedzono nas też, żeby "na zapas" skorzystać z toalety na statku, gdyż później nie znajdziemy zbyt wielu miejsc na załatwienie swoich potrzeb. Informowano również, żeby nie schodzić z wyznaczonych ścieżek, aby nie niszczyć roślinności. Nie można też zrywać kwiatów i owoców, hałasować, rozpalać ognisk, łowić ryb, zabierać do domu muszli z plaż, a żeby nurkować trzeba uzyskać specjalne pozwolenie. Uważam, że wszystkie te zasady mają sens i pewnie tylko dzięki tym zasadom wyspy wciąż zachowują swój dziewiczy charakter. Poza tym myślę, że trzeba być turystą świadomym, korzystać mądrze z tego co daje nam natura i przede wszystkim starać się ograniczyć naszą ingerencję do minimum, bo tylko dzięki temu takie miejsca przetrwają.

Szczęśliwa, bo po 6 latach czekania na powrót do Galicji, w końcu udało się popłynąć na Ślepe Wyspy (poprzednio byłam w Galicji poza sezonem, więc wyspy były zamknięte).



Dobiłyśmy do przystani, a turyści wypełzli na brzeg :)

Oto pierwsza plaża, która was przywita jak tylko opuścicie łódkę. W 2007 roku została wybrana przez brytyjski The Guardian najpiękniejszą plażą na świecie. Niektórzy turyści zostają tu na cały dzień, żeby się opalać. Ja jednak polecam wybranie jednej z 4 tras zwiedzania, abyście mogli zobaczyć też inne, ciekawe miejsca Ślepych Wysp.
 


W parku oczywiście nie ma hoteli, więc jeśli chcecie pojechać na dłużej niż jeden dzień, musicie zarezerwować nocleg na kempingu. Ze względu na regulowaną i ograniczoną ilość ludzi, która może przenocować, lepiej rezerwować noclegi z dużym wyprzedzeniem. Na polu namiotowym możecie być maksymalnie 15 dni, a cena jest niższa, gdy macie własny namiot. 


Gdy już zdecydujecie, którą trasę wybrać, takie oto krajobrazy będą na was czekały po drodze. My wybrałyśmy dwie z proponowanych ścieżek, żeby zobaczyć jak najwięcej. O mapę wysp możecie poprosić w informacji, zaraz gdy zejdziecie ze statku lub wydrukować sobie wcześniej, czytając i decydując, która trasa wydaje wam się najbardziej interesująca. Mapkę i opis tras znajdziecie TUTAJ




Jedna z kilku latarni na wyspach


Jezioro i formacje skalne




W pewnym momencie, gdy chciałyśmy wspiąć się na jeden z najwyższych punktów wyspy zostałyśmy zaatakowane przez mewy. Były naprawdę agresywne i od razu przypomniał mi się film Hitchcocka "Ptaki". Jako, że próbowałyśmy przejść już kilkanaście minut, a mew było ze dwadzieścia, postanowiłyśmy dać za wygraną i spróbować innej, alternatywnej trasy. Oczywiście, jak się potem okazało, ptaki nie były agresywne bez powodu, jak typowe matki broniły po prostu swojego potomstwa. Gdy natrafiłyśmy na ścieżce na takie śliczne maleństwo stało się jasne, że chodziło właśnie o to. 



A tu już nasza trasa wiodąca na punkt widokowy znajdujący się na wzgórzu. Przyznam, że może nie jest on położony super wysoko, ale mocne hiszpańskie słońce (było akurat południe) robi swoje, bo byłam trochę zmęczona po 20 minutowym marszu w górę z plecakiem. Dobrze, że przed przyjazdem uprzedzono nas, żeby wziąć ze sobą zapas wody butelkowej, bo byłby problem z jej zakupem.


Widok na sąsiednie wyspy 



Jest i w dole nasza latarnia

Zniszczenia po wichurze.
Po  męczącym marszu przyszedł czas na kąpiel i ochłodzenie nagrzanych ciał. No i cóż, Morze Śródziemne to to nie jest, lodowata woda oceanu, mimo, że zachęca krystalicznym kolorem, naprawdę nie zachęca temperaturą. Zanurzanie trwało długo, ale pływanie bardzo krótko. Czułam jak lodowacieje każdy kawałek mojego ciała i szybko zrozumiałam, dlaczego wszyscy leżą na plaży, a w wodzie jest tak niewiele osób, a te które zdecydowały się na kąpiel, moczą się tylko do pasa. Tak czy siak, dzięki takiej wodzie na pewno się odprężycie, najbardziej jednak przy wyjściu ;)





























Na  obiad trafiłyśmy do jednego z trzech miejsc na wyspie, gdzie można coś zjeść, był to bar zaraz za kempingiem. Wzięłyśmy to, co polecał kelner. Świeżo złowiona ryba była przepyszna, jedna z lepszych jakie jadłam, a jestem naprawdę wybredna jeśli chodzi o ryby (jak przystało na dziewczynę znad polskiego morza) Bar znajdował się na świeżym powietrzu, a drewniany taras zbudowany na podwyższeniu gwarantował wspaniałe widoki podczas posiłku. 



Niestety koniec naszej wycieczki zbliżał się nieubłaganie. Statek powrotny do Vigo miałyśmy o 17, więc ostatnie chwile spędziłyśmy na plaży przy "porcie". Byłam mocno zdziwiona, że było tam tyle ludzi. Mając w końcu takie piękne miejsca na wyspie, niektórym nie chciało się nawet pospacerować czy przejść na zupełnie pustą plażę obok przez cały dzień. Szok - płynęli 40 minut statkiem tylko po to, żeby poleżeć na najbliższej plaży. Myślę, że nawet gdybym była na tych wyspach setny raz, wolałabym jednak przejść się te kilkanaście minut ścieżką na dalsze plaże, coś zobaczyć, zanurzyć się ciszy i delektować brakiem ludzi....ale w końcu każdy ma prawo do swoich wyborów :)


Położenie Ślepych Wysp:


2 komentarze: